Opinia niepotwierdzona zakupem
Dzisiejsza recenzja dotyczy książki, przy której współpracowali jedni z moich ulubionych pisarzy, a mowa o Mieczysławie Gorzka i Michale Śmielak. Książka „Cienie dawnych grzechów” to historia, która może momentami przerazić, zszokować, zdenerwować, ale przede wszystkim mega zainteresować. Dla miłośników elektronicznej wersji książki to na Legimi dostępny jest e-book oraz audiobook z cudownymi lektorami, a efekty, jakie tam usłyszysz spowodują, że w pewnym momencie odczujesz na sobie ból, smutek, radość, ekscytacje któregoś z bohaterów. Uwielbiam słuchać i słyszeć jak jedzie auto, śpiewa ptak w parku, czyli wszystko to, co nas otacza. Szkoda, że inni wydawcy nie nagrywają w ten sposób, no ale ile ludzi tyle zdań, opinii. Opisów książki jest sporo, więc zachęcam do przeczytania. Historia, która w dużej mierze skupia się na traumach, przeżyciach, strefie psychicznej bohaterów, a tym bardziej mordercy.
Kiedy większość z nas żyje w świecie, w którym słońce pada na naszą twarz inni znajdują się w miejscach, gdzie te promienie nigdy nie dotrą, a mowa o świecie pod ulicami miasta, w którym to kanalarz ma swoje miejsce. Co tam robi?, a może, z kim robi tego dowiecie się już sami, ale mi przypomniała się okładka, akcje, sceny z książki Stephena Kinga „To” z klaunem w roli głównej. Ciarki miałam jak czytałam. Jedynym minusem była postać kanalarza tak jakoś za mało go było i tutaj mam nadzieję, że będzie kontynuacja (chodź po zakończeniu nie wiem, czy tak będzie), ponieważ mam nadzieję, że naszego mordercy będzie więcej np. w dialogach itp. Od razu uprzedzam to wyłącznie moja opinia, która w niczym nie chce ujmować książce, bo książka jak wcześniej napisałam przyprawia o ciarki. Znajomi też są po tej lekturze i mają totalnie inne wrażenia, i to jest mega. Mocno ciekawiła mnie postać naszej komisarz Kalina Jadecka przez to, co jej się przytrafiło. Kibicowałam jej do ostatniej strony książki. Momentami przerażała, momentami rozbawiła. Kolejnym takim creepy momentem to była muzyka w tle, i to jest właśnie mega dla audiobook, ponieważ taki utwór naprawdę robi robotę i nadaje danym scenom atmosfery iście z horrorów.
Jeżeli chcecie wiedzieć, o jaką muzykę chodzi to posłuchajcie sobie utwór Mozarta – Lacrimosa. Brrr…. Najgorsze (albo i nie :p) jest to, że dodałam sobie ten utwór do play listy :D. Nie będę zdradzać fabuły, ale zdradzę, że książkę słucha, czyta się bardzo szybko i mam nadzieję, że jeszcze spotkam ten duet przy innych tytułach.
2024-06-25Book_, Kołobrzeg