Opinia potwierdzona zakupem
Jest to historia, która dotyczy tak wielu z nas, żyjących we współczesnej epoce.
Zabiegani i zachłyśnięci dostępnością świata na wyciągnięcie ręki, z każdym kolejnym dniem, oddalamy się sami od siebie. Wspominamy dawne czasy, dzieciństwo. Niby wszystko wydawało się szaro-bure, w porównaniu do dzisiejszego nasycenia kolorów, które- gdzie nie spojrzysz- biją po oczach. A jednak tamte odległe czasy wydają się jakby bardziej wyraziste. Intensywniej przeżywane, doceniane, zapamiętane.
Dziś możemy mieć wszystko, być gdzie tylko chcemy, być kim chcemy. Coraz bardziej wkręcamy się
w pokazywanie "lepszego JA", a rozwój technologii temu służy. Chwalimy się swoim życiem na portalach społecznościowych przy każdej okazji. Cyk- zdjęcie na imprezie. Cyk- fotka z wakacji.
Cyk- z nową fryzurą. Cyk- patrzcie, co jem. Cyk- lecę na kolację na drugi kontynent. Cyk- jestem taka szczęśliwa. Cyk- ładnie dziś wyglądam? Cyk- uprawiam jogę! Cyk- patrzcie, jakie mam piękne mieszkanie! Cyk... Cyk... Cyk...
Wszystko na pokaz. A gdzie w tym wszystkim jestem JA? Kim naprawdę jestem? Co naprawdę czuję? Czego potrzebuję?
Dawniej nikt nie mógł wychylać się z pewnych ram jestestwa, norm. Indywidualizm, potrzeby inne, niż powszechne, były źle odbierane, patologizowane. Dziś możemy być kim chcemy, nie wstydząc się tego. Osoby LGBT+, nieneurotypowe, innego wyznania, z innymi poglądami, stylem życia, wyglądem są na równi z każdym "typowym" człowiekiem.
Jednak współcześnie wszyscy dążymy w tym samym kierunku. Łączy nas ten sam pęd do bycia kimś fajniejszym, niż jesteśmy w rzeczywistości. Stajemy się sobie równi w traceniu wyrazistości jestestwa...
"Pan Wyrazisty" to bardzo krótka forma powieści. Zachwyca zarówno pięknem intelektualnym, jak
i artystycznym. Historia, którą opowiada Olga Tokarczuk jest niebanalna, zwracająca uwagę na to, co ważne, a co niewidoczne gołym okiem na co dzień. Jak zwykle w prozie noblistki, ukryty jest sens
i morał- nic nie jest tu podane na tacy. Czytelnik zmuszony jest do uważnego, czy może bardziej empatycznego wczucia się zarówno w tekst, jak i obraz. Wnioski, które wypłyną dzięki temu przeżyciu będą też zależne od "tu i teraz", w którym się znajdujemy i od osoby, która je wysnuwa. To właśnie jest fenomen Tokarczuk. Dlatego też jedni ją cenią, a inni nie rozumieją.
Z kolei Joanna Concejo to artystka, która ilustracją potrafi ożywić każdą opowieść. Jej szkice są tak perfekcyjne i piękne, że aż trudno uwierzyć, że ludzka dłoń jest w stanie coś takiego stworzyć. Nie mogę skończyć się zachwycać! Ilustrując "Pana Wyrazistego" opowiedziała obrazami to, co Tokarczuk przemilczała. Bez Concejo, ta książka nie miałaby aż takiej wartości.
Czytałam wiele krytycznych opinii na temat tej miniaturowej powieści. Noblistce zarzuca się przede wszystkim, że napisała i wydała w formie książki opowiastkę. Że żadne w tym dzieło. Że historia nieciekawa. Jedyne, z czym się zgadzam wśród zarzutów to poczucie niedosytu. Chciałabym więcej, jeszcze, dłużej, by moment celebracji lekturą stał się podzielonym na dni czasem.
Ale w tym niedosycie właśnie jest sens. Dłuższa forma tej powieści, byłaby już przecież zupełnie inną historią.