Opinia niepotwierdzona zakupem
Lubimy na podstawie krótkotrwałych obserwacji ferować wyroki. Wolimy czytać chwytliwe nagłówki i na ich podstawie wydawać skrajne opinie. Nie zastanawiając się nad tym, że słowa także mogą boleć. Że za złymi decyzjami, tragediami, źle ulokowanymi uczuciami i działaniami pod wpływem chwili stoją ludzie. Ludzie, którzy nigdy nie są ze stali, choćby właśnie takie sprawiali wrażenie. Bo nawet superbohaterzy mają ludzką, nieodporną na zranienia twarz. I ta książka idealnie to pokazuje.
„RAK” to seria, która w idealnym świecie nigdy by nie powstała. Niestety, żyjemy w realiach, w których łatwiej jest skazać emeryta kradnącego cukierki ze sklepu, aniżeli przestępcę, którego działalność wywołała ogrom szkód i który nadal jest niebezpieczny. Ta część, jak wskazują Autorzy, nie była planowana, jednak po jej lekturze uważam, że była szalenie potrzebna. To szczera do bólu powieść, która odziera z tajemnic, ale przede wszystkim wymagała ogromnej odwagi, bowiem pokazuje spory kawałek życia osób, które były ofiarami Iwo Raka. To arcytrudne wystawić się na ocenę publiczną, ukazać swoje słabości, samotność pośród tłumu, jeden z najtrudniejszych okresów w życiu, bezsilność, zwyczajne ludzkie odruchy, które niektórzy uznają za słabość. Ale tak samo jak nie jest to łatwe w sprawie, którą nagłaśnia ta seria, jest to równocześnie niezwykle istotne. Ta książka wytrąca z rąk bezsensowne i krzywdzące argumenty o tym, że cała sprawa stalkera z Tindera jest prywatną vendettą za urażone ego dobrze sytuowanego i nieco psychopatycznego mężczyzny, a domniemane ofiary to naiwne i niezbyt mądre kobiety, które zasłużyły na swój los.
Lektura, którą serwuje nam niezawodny już duet Szagdaj-Filarowski wstrząsa, oburza, wywołuje strach, ale i łzy, perfekcyjnie gra na emocjach i nie pozwala wyrzucić się z głowy. Tę powieść można odłożyć niedokończoną, ale ona wdziera się w umysł tak mocno, że nie da się do niej nie wrócić. Pomimo całego przytłoczenia, które się czuje, pomimo szalejącej burzy uczuć, decyzja o kolejnym rozdziale jest mimowolna, aż w końcu zarywa się noc i ocierając łzy zamyka książkę na słowie koniec. Ogromna w tym zasługa Pani Nadii, która pisze jak natchniona, wdziera się swoim piórem w najskrytsze zakamarki duszy, oddziałuje na wyobraźnię i zabiera czytelnika w podróż tak samo wciągającą, jak i zatrważającą. Jednak nie można umniejszać też zasług Grzegorza, który decyduje się niemal na publiczną spowiedź, pokazując siebie nie w pełni chwały, a w trudnych sytuacjach, podejmującego błędne decyzje, zagubionego. I będącego ofiarą, choć przecież wydawałoby się to niemożliwe. Sposoby działania Iwo Raka przerażają, budzą odrazę, ale jego kolejna odsłona, kolejny portret jego zwichrowanej osoby, pozwalają jeszcze lepiej zrozumieć strach, który budził, bezsilność ludzi, którzy się z nim stykali i ogrom krzywd, które wyrządził- z uśmiechem na ustach, dumą i poczuciem bezkarności.
To jedna z tych pozycji, która skłania do refleksji, która zmusza do zastanowienia się nad człowieczeństwem, ale i często nadużywanym pojęciem sprawiedliwości, które po zapoznaniu się ze sprawą budzi wątpliwości co do definicji. Ta historia z jednej strony to przestroga, ale daje także nadzieję, że da się wygrać ze złem nawet w tak smutnej i trudnej rzeczywistości oraz pokazuje, że warto walczyć – o bezpieczeństwo, o zasady, o dobre imię, o godność i o triumf- litery prawa oraz ofiar psychopaty.
2025-11-02Joanna, Wałbrzych