Trzy i pół śmierci w Happy Valley - Trish Lundy

W "Trzy i pół śmierci w Happy Valley" poznajemy Lauren - dziewczynę z piętnem przeszłości, która usiłuje wywalczyć nowy start. Wdaje się w cichy związek z jednym z braci Cresmont, na których ciąży piętno tajemniczych śmierci ich byłych dziewczyn. Nikt nie jest w stanie im niczego udowodnić, a w mieście aż huczy od plotek. Po niepokojącym odkryciu również Lauren nabiera wątpliwości, czy jej romansowanie z Robbiem jest bezpieczne... Bardzo cenię sobie w thrillerach YA ten klimat młodzieńczej energii i niepokojącego dreszczyku. Również i tu nie brakuje tej ciężkiej atmosfery, która jest gęsta od szeptów za plecami, tajemnic i zaskakujących posunięć, które wynikają z tego napięcia. Od początku czuć, że wkraczamy w sam środek ciszy przed burzą, a jej wybuch będzie gwałtowny i nie obejdzie się bez ofiar. Uwielbiam bohaterów z mocną przeszłością. Autorka ciekawie gra tu sekretami szczególnie Lauren, podrzucając w wyważony sposób wzmianki o traumie, agresji czy zbrodni. Domysły się piętrzą, a przecież do tego dochodzi jeszcze nadrzędna tajemnica śmierci dziewczyn w Happy Valley! Podejrzewania i teorie kumulowały mi się w trakcie lektury i z zapartym tchem śledziłam kolejne odsłaniane karty. I muszę z satysfakcją stwierdzić, że udało mi się po części trafić w finałowe rozwiązanie, choć nie było łatwo ;) Fabułą pochłania, wymusza skupienie i wciąga nie tylko zbrodniami, ale i perypetiami nastolatków, zarówno miłosnymi, jak i społecznymi. Sporo tu wątków związanych z traumami, zaburzeniami, uzależnieniami, wykorzystywaniem i trudnymi relacjami. Świetnie są tu wplecione wartościowe myśli skłaniające do refleksji, a obraz kondycji psychologicznej społeczności jest przejmująco autentyczny. Bardzo dobrze spędziłam czas z tym tytułem. Pochłonął klimatem, zaciekawił bohaterami, skłonił do zastanowienia, dał zaskoczenie i satysfakcję. Polecam, jeśli lubicie młodzieżowe thrillery :)