Opinia niepotwierdzona zakupem
Nie bez powodu utarło się powiedzenie, że ludzie się nie zmieniają. Trudno jest pozbyć się całkowicie swoich charakterystycznych cech i zbudować od podstaw zupełnie nowego człowieka, wręcz można śmiało uznać, że jest to niemożliwe. Jednak nie można zapominać o tym, że ludzie dojrzewają, wyciągają wnioski z przeszłości, uczą się na kolejnych doświadczeniach i co jakiś czas pewne ich cechy ewoluują i ulegają zmianie. I choć może te zmiany nie są wysoce spektakularne, to często dotyczą newralgicznych cech i mocno wpływają na całokształt. Nie warto, więc oceniać kogoś na podstawie dawnych przewinień, gdy los rozdzielił nas na długie lata.
Aspyn pracuje jako animatorka w ośrodku dla starszych osób. Choć z początku nie pałała zachwytem w stosunku do swojej pracy, to z czasem przywiązała się do niej i swoich podopiecznych. Kobieta nie prowadzi bujnego życia towarzyskiego, starając się jak najwięcej wolnego czasu poświęcać siostrzenicy. Nie miała też dobrych doświadczeń w związkach, a w obawie przed zranieniem nie tylko siebie, ale i dziecka, woli unikać zobowiązań. Wiedzie spokojne życie w rodzinnej miejscowości, w której nie czekają na nią większe perspektywy, czy niespodzianki. Jednak do czasu, gdy jej zaciekły licealny wróg, pojawia się w mieście.
Troy wyjechał do Seattle przy pierwszej lepszej okazji i nie oglądał się za siebie. Ciężko pracował na swój sukces i w ogóle nie tęsknił za rodzinnymi stronami. Mężczyzna unika wszelkich zobowiązań, uznając, że nie leży to w jego charakterze czy sposobie życia. Niegdyś był trudny do zniesienia, nie baczył na uczucia innych, sprawiał wiele problemów ojcu. Obecnie zmężniał i dojrzał, ale to przecież zbyt mało, by twierdzić, że zrozumiał inne swoje błędy i więcej ich nie popełni. Zwłaszcza że Aspyn pomimo lat nadal mu nie wybaczyła skrzywdzenia przyjaciółki.
„Zadanie: nie zakochać się!” to historia z szalonymi nekrologami, wyniosłym kotem, który wbrew pozorom potrafi słuchać i nieocenioną mądrością starszych ludzi w tle, co zapewnia jej dużą dozę oryginalności. I choć nadal w mojej ocenie nie jest to najlepsza książka Penelope i coraz mocniej czuję, że niemożliwym będzie detronizacja „Gdy skończy się sierpień”, to i tak Autorka zapewniła mi wspaniale spędzony czas. Ward nie tworzy banalnych romansów i nijakich postaci, kreuje charaktery trudne, z bagażem doświadczeń i problemami, co sprawia, że są realistyczni, ale też ich opowieść jest wielowymiarowa. W tej pozycji decyduje się na poruszenie wątku wychowywania się w niepełnej rodzinie, co może nieść spore skutki na przyszłość, jeśli ta kwestia nigdy do końca nie zostanie przepracowana. Wplata też tematykę dotyczącą tego, jak trudno jest odbudować raz utracone zaufanie, jak obserwacje z dzieciństwa kształtują dorosłych ludzi, jak trudnym jest życie z żalem za popełnione błędy. Przypomina też, że warto ryzykować, warto działać i warto wystawiać się na zranienie, bo wszystko to jest lepsze niż strach i prawdopodobne tracenie życiowych okazji, a nikt nigdy nie wie, ile czasu jest mu dane. To opowieść momentami pikantna, momentami humorystyczna, momentami wzruszająca. Czasem irytująca postawą bohaterów, lecz gdy poznajemy ich bliżej wraz z obawami, które się w nich kłębią, to i postępowanie postaci jest o wiele bardziej zrozumiałe, a nawet uzasadnione. Napisaną z typową dla pióra Ward lekkością i słodyczą skłania do refleksji i otwiera oczy na pewne kwestie i z pewnością jest warta przeczytania. Polecam!
2024-07-28Joanna, Wałbrzych