Opinia niepotwierdzona zakupem
Niektóre serie wydają się być nieśmiertelne, a kolejne piękne wydania cieszą oko i zachęcają nowe pokolenia do ich odkrywania. Tak jest również ze „Zmierzchem”, który darzę ogromnym sentymentem i doskonale pamiętam czas, gdy jako nastolatka zaczytywałam się w tym cyklu, chłonąc całą sobą wszelkie wydarzenia i bez pamięci, zakochując się w Edwardzie. I chociaż obecnie patrzę na ten cykl z większym przymrużeniem oka, w końcu lat mi przybyły całkiem sporo, to nadal znajduję w niej swoje guilty pleasure. Ciekawostka: obok Romea i Julii oraz Oleńki i Kmicica to właśnie Edwarda i Bellę dałam jako przykład ewolucji związków romantycznych w swojej prezentacji na maturze ustnej z polskiego! Ciekawy zestaw, prawda? :D 
„Przed świtem” to wyczekiwany przez fanów, najbardziej okazały pod względem objętości tom kończący całą sagę, bo choć powstały też „Życie i śmierć” oraz „Słońce w mroku” to dla mnie pierwsze cztery książki tworzą cały trzon serii. Wyjątkowy pod względem narracji, bowiem narratorem księgi drugiej (z trzech znajdujących się w powieści) zostaje Jacob, i to jego oczyma mamy okazję poznawać jakże trudną część historii. Bo choć wszystko zaczyna się niewinnie, a Edward i Bella zmierzają ku swemu szczęśliwemu zakończeniu i szykują się do ślubu, to Autorka postanowiła jeszcze trochę utrudnić egzystencję swoim postaciom. W tej części świat wilkołaków staje się równie ważny co ten wampirów, dzięki jednej, łączącej ich osobie – Belli. Dzieje się sporo, a gdy wydaje się, że wytchnienie już blisko, to Meyer stawia na kolejny zakręt fabuły, by wzniecić jeszcze nie do końca uspokojone emocje czytelnika, a tym samym poplątać dalsze ścieżki kreowanych przez nią postaci. I choć wiele osób jest zdania, że ten tom jest najsłabszy, to ja go nie podzielam. Podczas lektury bawiłam się świetnie, zostałam wciągnięta w ten fikcyjny świat i ponownie, po latach, zauroczona lekkim piórem i narracją Stephanie Meyer. Nasi bohaterowie ewoluowali, zmieniły ich własne uczucie, ale i doświadczenia, stąd oczywistym jest, że i klimat całej książki odrobinę odbiega od poprzednich tomów, jednak w niczym mu to nie ujmuje. Bywa humorystycznie, bywa wzruszająco, miłość Edwarda i Belli jest przekonująca i oczywista, a rodzina Cullenów, Volturi, urokliwe miasteczko Forks oraz indiański rezerwat La Push stanowią doskonałe tło dla fabuły. Ponadto to zdecydowanie najmroczniejsza część sagi, ale i znakomite zwieńczenie losów wszystkich postaci, bowiem po tylu przeczytanych stronach także bohaterowie poboczni stają się bliscy. A ukoronowaniem tej części, jak i całego cyklu jest piękne, estetyczne i wyróżniające się na półce wydanie, które warto mieć w swojej biblioteczce.
2024-10-12Joanna, Wałbrzych