Ambiwalencja, niepokój, szok i fascynacja – nowa książka Marieke Lucasa Rijnevelda jest mocniejsza niż debiut

Lubisz czytać książki tak intensywne, że nie dają o sobie zapomnieć na długo, a – co bardzo prawdopodobne – mogą nawet zostać w pamięci na zawsze? Na pewno w swojej biblioteczce musisz zrobić miejsce na książki Marieke Lucasa Rijnevelda – jednego z najzdolniejszych holenderskich pisarzy młodego pokolenia. Do debiutanckiego Niepokój przychodzi o zmierzchu, można dodać kolejny tytuł, czyli Mój mały zwierzaku. O czym są obie powieści? Sprawdźmy.
Marieke Lucas Rijneveld – pisarz, który daje do myślenia. Co warto o nim wiedzieć?
Chociaż wychodzimy z założenia, że dobra literatura broni się sama i to jej staramy się poświęcać najwięcej miejsca na łamach naszego bloga, wiemy, że treści i znaczenia książek nie da się do końca oddzielić od osobistych doświadczeń ich autorów. W wielu powieściach, często oficjalnie pozbawionych biograficznego wątku, można się z łatwością doszukać osobistych przemyśleń czy nawiązań do prywatnego życia pisarza. Często książki można zrozumieć w pełni (a przynajmniej – lepiej) dopiero wówczas, gdy za punkt wyjścia obierzemy osobę, która je napisała.
Właśnie dlatego, chcąc skupić się na literackiej nowości, jaką jest powieść Mój mały zwierzaku, musimy najpierw przyjrzeć się samemu autorowi i postarać się dostroić do jego wrażliwości. Marieke Lucas Rijneveld to postać wielowymiarowa i warta uwagi z wielu powodów. Pisarz urodził się w holenderskim Nieuwendijk w 1991 roku. Już w 2015 roku zadebiutował tomikiem poezji, który od razu zyskał rozgłos i laur najlepszego debiutanckiego tomiku, opublikowanego w języku holenderskim. Przed ukończeniem 30. roku życia, w 2020 roku, został laureatem prestiżowej, międzynarodowej nagrody International Booker Prize. Udało mu się to jako najmłodszemu pisarzowi w historii i pierwszej osobie z Holandii.
I chociaż Rijneveld uznany jest już teraz za gwiazdę holenderskiej literatury, jego prywatna historia wiąże się z wieloma trudnymi wątkami. Jednym z nich jest śmierć brata pod kołami autobusu w 1994 roku. To właśnie ona, jak zauważysz zresztą sam w dalszej części tego wpisu, stała się ważnym motywem w twórczości autora.
Pewne jest też to, że pisarz jest bardzo samoświadomy – identyfikuje się jako osoba niebinarna, ale z biegiem czasu zmieniał podejście do tego, w jaki sposób chce być określany. Stosuje nadane mu przy urodzeniu imię żeńskie (Marieke) oraz męskie, “zaadoptowane” w dorosłości (Lucas). Przez pewien czas prosił o stosowanie względem niego angielskiej formy “they” (oni), ale w styczniu 2022 roku poinformował, że pierwiastek męski przeważył, więc oficjalnie stosować będzie względem siebie przyimki he/him (on/jemu).
Co ciekawe, “literackie” przygody Marieke Lucasa Rijnevelda zaczęły się od… grania w grę “The Sims”, w której pisarz mógł być kim chce, dowolnie przyspieszać czas lub tworzyć idealne rodziny, którym niczego nie brakowało. Później przyszedł czas na fascynację Harrym Potterem – jedną z części sagi o czarodzieju z Hogwartu Rijneveld przepisał nawet własnoręcznie na komputerze, żeby zawsze móc do niej wrócić. Jak wspomina w wywiadach, nie było to łatwe, bo urodził się w religijnej rodzinie, w której zakazane były jakiekolwiek przejawy zainteresowania się magią. Nawet tak niewinne.
Niepokój przychodzi o zmierzchu – ponury debiut, który zasłużył na Bookera
Debiutancką powieścią Marieke Lucasa Rijnevelda była książka Niepokój przychodzi o zmierzchu, określona przez krytyków mianem surowej, ponurej i okrutnej w swojej powściągliwości. Tę właśnie powieść docenili też jurorzy nagrody Bookera w 2020 roku. Książka jest ciężka i mroczna, a jednocześnie wciąga bez reszty i, jak już pisaliśmy we wstępie, nie daje o sobie zapomnieć. To historia, którą najlepiej oddaje jedna z wypowiedzi jej bohaterów: „nie jesteśmy po to, aby być szczęśliwi”.
Jak pisze Urszula Chowaniec w swojej recenzji na łamach portalu Tygodnik Powszechny, “tę czarną powieść czyta się świetnie, chce się poznać historię, zrozumieć ten świat, a wszystko dzięki uważnej i plastycznej narracji, która przypomina hiperrealistyczny obraz”. Przewodniczący jurorów w konkursie Bookera mówił z kolei o książce tak: “Nie pozwala się zdystansować. Czytelnik wpada w tę historię i nie jest w stanie się od niej oderwać aż do końca. Zazdroszczę każdemu, kto jeszcze nie miał okazji przeczytać tej książki. Brakuje mi słów, żeby ją zarekomendować”.
Niepokój przychodzi o zmierzchu to opowieść o straumatyzowanym dzieciństwie, naznaczonym śmiercią, okrucieństwem i związanymi z religią zasadami. Narratorką jest bezimienna dziewczynka, nazywana Budrysówką, która w tragicznych okolicznościach traci brata, Matthiesa. Może 10-latce byłoby łatwiej się uporać z cierpieniem, gdyby nie środowisko, w jakim przyszło jej żyć.
Surowość dogmatycznego ojca, puchnący od gniewu brat, popadająca w depresję i anoreksję matka i siostra, z którą Budrysówka planuje uciec pewnego dnia z farmy – to jedyna rzeczywistość, jaką zna elokwentna i wrażliwa dziewczynka. Stara się radzić sobie, jak umie, a jedną z metod jest… powstrzymywanie się przed wypróżnianiem, które w umyśle dziecka wiąże się z ideą “nie tracenia” tego, co dla niej ważne.
W tym obrazku, oglądanym oczami dziecka, a jednocześnie przefiltrowanym przez doświadczenie dorosłego autora, brakuje najważniejszych elementów: rodzinnego ciepła, zrozumienia, prawdziwej troski, a nawet rozmowy. Ojciec nie zamierza poruszać z dziećmi tematu zmarłego pierworodnego syna, matka oskarża siebie za to, że jego śmierć była karą za potajemną aborcję. Mamy więc do czynienia z chłodem, pustką, przerażającym dystansem, absolutnym zawłaszczeniem dziecka przez rodzinę i pozbawieniem go prawa do własnej narracji.
Chociaż tę książkę czyta się momentami z trudem, jest ona szczególnie ważna dziś. Powinni ją przeczytać przede wszystkim dorośli, którzy często nie zdają sobie sprawy z emocji, z jakimi zmagają się każdego dnia nierozumiane, nieakceptowane dzieci, które mają wrażenie, że granice świata wyznaczają mury rodzinnego domu.
Mój mały zwierzaku – druga, jeszcze mocniejsza proza od Rijneveld
Najnowsza powieść Marieke Lucasa Rijnevelda, Mój mały zwierzaku, jest równie ponura i ciężka, ale też tak samo wspaniała i warta uwagi. Wracamy w niej na holenderską wieś, do małej wspólnoty religijnej, w której codzienność polega na uprawie zboża, hodowaniu krów i modlitwie pod czujnym okiem pastora. W takim środowisku rozgrywa się historia 49-letniego weterynarza i 14-letniej córki farmera, która staje się przewrotną wersją “Lolity” Vladimira Nabokova. W przypadku tej powieści mamy do czynienia z narracją prowadzoną z perspektywy dorosłego – weterynarza, który odsiaduje za kratami wyrok za skrzywdzenie małoletniej dziewczynki. Jej głos przebija się od czasu do czasu – w cytacie z piosenki czy SMS-a, którego wysłała do swojego oprawcy.
Ciężar książki Mój mały zwierzaku opiera się przede wszystkim na połączeniu wątków, które trudno jest rozplątać. Na najbardziej oczywistym z poziomów mamy do czynienia z romansem dorosłego, a właściwie wchodzącego już w wiek dojrzały, mężczyzny oraz kilkunastoletniej dziewczynki.
To oczywiste, że historia zasługuje na potępienie. Ale Marieke Lucas Rijneveld nie bez przyczyny nazywany jest pisarzem wybitnym – nie tylko pozwala się oprawcy wypowiedzieć, ale sprawia wręcz, że czytelnik zaczyna mu współczuć, jednocześnie go nienawidząc. Weterynarz wychodzi z założenia, że nigdy nie chciał skrzywdzić swojej ofiary, a jedynie zaopiekować się nią i jej pomóc. Ofiara z kolei, porzucona przez matkę i szarpiąca się bezustannie między poczuciem męskości a kobiecości, tęskniąca za utraconym bratem, staje się łatwym łupem dla otoczenia.
Tak mówi sam Rijneveld w rozmowie z Michałem Nogasiem, opublikowanej w Gazecie Wyborczej: “W większości przypadków początkiem ścieżki ku złu jest wychowanie, dojrzewanie, młodość, to, czego doświadczyliśmy i co obserwowaliśmy w domu. To źródło traum, które ciągną się za człowiekiem lub wybuchają nagle, niespodziewanie”. Weterynarz też był skrzywdzony przez matkę, która nie respektowała jego intymności i granic – po czasie sam zamienił się w kata.
Motyw Holocaustu – jakie ma znaczenie w powieściach Rijnevelda?
W powieści Mój mały zwierzaku, podobnie jak w Niepokój przychodzi o zmierzchu, pojawia się motyw zagłady holenderskich Żydów w czasie II wojny światowej. Bohaterka pierwszej z nich ma urodziny w dzień urodzin Adolfa Hitlera. Często wyobraża sobie jego postać, zaprasza go do siebie, rozmawia z nim o muzyce i pyta o jego zbrodnie. W Niepokój przychodzi o zmierzchu wątek Holocaustu, wiąże się w szczególny sposób z masową zagładą holenderskich krów w czasie epidemii pryszczycy. Pojawia się też motyw panicznego lęku dziewczynki spowodowanego jej przekonaniem, że w piwnicy farmy ukrywają się Żydzi, a matka Budrysówki donosi im jedzenie. Jakie przesłanie niesie ten wątek w powieściach Rijnevelda? Jak trafnie zauważyła Urszula Chowaniec w Tygodniku Powszechnym, “Żydzi ukrywający się w piwnicy są lustrem Budrysówki – ona też się ukrywa w oczekiwaniu na już wydany wyrok”.
Obie książki Marieke Lucasa Rijnevelda to wręcz lektura obowiązkowa. Nie tylko dlatego, że są świetnie napisane, a ich czytanie można porównać do wstąpienia w gęsty mrok i uświadomienia sobie, że można w tym odnaleźć nieopisaną przyjemność. Ważne jest też to, że powieść Niepokój przychodzi o zmierzchu i Mój mały zwierzaku pozwalają otworzyć oczy na perspektywę osób, których możemy nie rozumieć, a nawet je ignorować: dzieci, osób dysfunkcyjnych, sprawców przestępstw, a nawet… bliskich. Te, podobnie jak wiele innych uznanych przez krytyków książek, znajdziesz w naszej internetowej księgarni. Zajrzyj i sprawdź, jakie nowości czekają na Ciebie na jej wirtualnych półkach i uzupełnij swoją biblioteczkę na jesień.
Polecane

Pewnej ciemnej nocy wyszedłem z mojego cichego domu - Peter Handke

E.E. - Olga Tokarczuk - 2022 - twarda oprawa

Mój mały zwierzaku - Lucas Marieke Rijneveld, Jerzy Koch
