Ekspedycja. Bogowie z kosmosu. Wydanie kolekcjon. - Bogusław Polch, Alfred Górny, Arnold Mostowicz

Jeśli ktoś się kiedyś mnie spyta ile kosztuje nostalgia to ja już wiem. Trochę ponad 60 polskich złotych, zamknięta w prawie 400 stronach, oprawionego na twardo komiksu. Owszem, dla chłopaka zrodzonego w roku 1980 „Ekspedycja” jest mentalnym powrotem do lat kiedy komiksy kupowało się na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku bo tylko tam ktoś miał ten jeden numer Thorgala, którego nie było sposób dostać nigdzie indziej. Co więcej, taki powrót po latach pozwala dostrzec, że ja jednak przegapiłem kilka numerów serii ilustrowanych przez Bogusława Polcha. Ekspedycja to bowiem zbiór 8 albumów, które były ponad 30 lat temu wydawane osobno. To kompletna historia, której dopiero teraz mogłem w pełni doświadczyć. Okładki ze zdjęciem Ericha von Danikena pamiętam do dziś. Były tak charakterystyczne, że kartkując wydanie zbiorcze od razu wiedziałem, których albumów nie miałem w rękach, a ich plansze są mi kompletnie obce. Tym bardziej też smuci fakt, że okładka do tego wydania zbiorczego jest tak nijaka i moim zdaniem w ogóle nie kojarzy się z serią. Wstyd, no ale nie za okładkę płaciłem a za strony, wypełnione bo brzegi wyobraźnią autora. A wyobraźnie miał bujną i w niektórych aspektach całkiem profetyczną. To ważne, bo dziś ten komiks się przede wszystkim ogląda a dopiero później czyta. Opowiadana historia nie jest wybitna i obecnie nie jest też niczym innowacyjnym. Kiedyś wprowadzała w nowe i ciekawe dla czytelnika teorie von Denikena. Dziś jest już memem, na którym facet z bujną czupryną mówi o Starożytnych Kosmitach. Kreska Bogusława Polcha to już zupełnie inna „historia”. Tu się dzieje znacznie więcej i nawet dziś te wszystkie statki, skafandry, broń, symbole, komunikatory, potwory, roboty czy stacje kosmiczne wyglądają intrygująco, spójnie i po prostu efektownie. Jak patrzę na rysunki Polcha to widzę trochę kina klasy B na VHS ale też klasyki gatunku. Staje mi przed oczyma Space Hunter 1983 roku, Flash Gordon czy Diuna Lyncha. Choć nie wiem jakby się starały, lata 80te nie wyprą się tego dziecka, znaczy dzieła. Dla fanów i kolekcjonerów tak zwany „must have”. Dla pokolenia Z kawałek historii, którą warto poznać. Załączam jedną z ulubionych okładek w nadziei, że może ona uruchomi u niektórych znane z South Parku „nostalgronki”. A pamiętacie …