Póki ślub nas nie rozłączy - Vi Keeland

Sloane od dziecka marzyła o swoim ślubie, niestety rzeczywistość i narzeczony srogo ją rozczarowały. Nie zmieniło to jednak faktu, że nadal pracuje w branży ślubnej, jako redaktorka magazynu. Wilder za to na samą myśl o podjęciu poważniejszego zobowiązania czuje dreszcze… i to nie z ekscytacji. A jednak to ślub krzyżuje ścieżki tych dwojga. Tylko czy zderzenie tak odmiennych światów ma szansę przetrwania? „Póki ślub nas nie rozłączy” nie jest może szalenie wybitną pozycją, jednak nie przeszkadzało mi to w tym, by wspaniale spędzić z nią czas. Można jej zarzucić schematyczność, ale co w tym złego, gdy przez większość lektury uśmiech nie schodził mi z ust? Ponadto akcja dzieje się w moich najukochańszych miejscach na świecie – Londynie i Nowym Jorku i móc wrócić do tych miejsc za pomocą lektury to była dla mnie czysta przyjemność. Znajdziemy tu odrobinę humoru typowego dla Keeland, kilka ckliwych momentów, uroczych bohaterów, których nie da się nie pokochać i problemy, w których można odnaleźć cząstkę siebie. To powieść o strachu, o ryzyku, o ranach, które zadają relacje międzyludzkie, przypominająca o tym, że czasami dla miłości warto… Tak po prostu. Do twórczości Autorki zawsze będę mieć słabość, a jej kojąca, pełna ciepła, ale i życiowej mądrości narracja jest dla mnie plasterkiem na duszę, po który sięgam z przyjemnością. Tak więc i tę pozycję Wam polecę!