Opinia niepotwierdzona zakupem
Z dumą przedstawiam Wam mój patronat, który będę wspominać z wielkim przywiązaniem. W każdym rozdziale odkrywałam coś dla siebie, a wiele z tych treści rozjaśniało mi umysł. Książka, mimo że wydaje się opowiadać zwykłą historię, niesie ze sobą coś więcej, ale nie zamierzam zdradzać Wam tej niespodzianki. W „Drobnych przysługach” autorka zabierze Was do Kamionki i okolic – miejsca, gdzie życie toczy się wolniej, a ludzie wciąż mają dla siebie czas. To opowieść o codzienności, samotności, przyzwyczajeniach, drobnych gestach i nieoczekiwanych zwrotach serca.
Poznajcie Halinę, główną bohaterkę, która pracuje w niewielkim urzędzie pocztowym w małej miejscowości. Jej życie toczy się według ustalonego schematu: herbata z pigwówką zamiast miłości, rozmowy z apodyktyczną siostrą, spotkania z przyjaciółkami, drobne obowiązki i rutyna, która daje jej, zdawałoby się, poczucie stabilności. Halina, kobieta po czterdziestce, na pierwszy rzut oka wydaje się szara i niepozorna, zamknięta w swojej codzienności. Z czasem okazuje się, że wewnątrz nosi niepokój, pragnienie czegoś więcej oraz tęsknotę, której długo nie dopuszczała do siebie.
A teraz zamieszajmy nieco i dodajmy do jej uporządkowanego świata nowego listonosza. Stefan Buc (tak, „Buc” – bez komentarza, bo o tym sama bohaterka się wypowie). :p). Nie wygląda jak klasyczny bohater z romansów, ale staje się katalizatorem zmian. Jego dobroć, empatia i uczynność (między innymi ratowanie saren) budują most między nim a Haliną. Jego obecność zaczyna naruszać dotychczasowe granice Haliny, ponieważ nie jest jej łatwo przyjmować komplementy, czułość i zainteresowanie, które są dla niej nowe i odległe od rutyny. Nowy listonosz.
Historia pokazuje, jak drobne przysługi, najmniejsze gesty życzliwości, pomoc bez oczekiwań oraz zwykłe wysłuchanie potrafią zburzyć mur samotności i rozpalić nadzieję. To, co wydawało się banalne, zaczyna nabierać znaczenia. Autorka wplata w narrację także wątki lokalne, odwiedziny w Lubartowie i Lublinie, które dodają przestrzeni i urozmaicają społeczny krajobraz (choć sercem pozostaje Kamionka). Nie chodzi tu o wielkie dramaty, spektakularne zwroty akcji czy intensywne romanse, lecz o subtelne przemiany: zawoalowany bunt w duszy, lęk przed otwarciem się oraz powolne odradzanie się wiary w drugiego człowieka. Czy to Wam coś mówi?
Dla mnie „Drobne przysługi” to powieść o odwadze – nie tej spektakularnej, lecz codziennej. O odwadze przyjrzenia się sobie, wypowiedzenia choćby małych słów i zezwolenia na otwarcie się na innych. Autorka stworzyła świat, w którym rutyna nie oznacza bezpieczeństwa, lecz ciszę i izolację. Halina żyła w cieniu własnej „normalności”, akceptując to, co dobrze znane. Pojawienie się Stefana to bodziec, który prowokuje pytanie: czy żyć z wygody, czy pozwolić sobie na lęk zmian? Co to znaczy mieć odwagę, by zrobić coś „mniej oczywistego”? Moc powieści tkwi w detalach: mikrogestach, spojrzeniach, rozmowach przy herbacie oraz milczeniu, które mówi więcej niż słowa. Książkę warto czytać powoli, ze skupieniem i refleksją. Warto zwrócić uwagę, że czasem milczenie między bohaterami nosi ciężar niewypowiedzianych pragnień i strachu.
Bohaterowie są niedoskonali, co sprawia, że są jak najbardziej rzeczywiści, z ich wadami, rozterkami, lękami i przeszłością. Nie są ideałami, ale w swojej kruchości bardziej prawdziwi, co pozwala się z nimi utożsamiać. To literatura, która nie narzuca moralitetu, lecz stwarza przestrzeń do własnych wniosków. Dla tych, którzy cenią literaturę, która osiada w sercu i pozostawia po sobie uczucie, że coś zmieniło się w ich postrzeganiu, ta książka będzie cennym spotkaniem. Z pełnym przekonaniem mogę napisać: warto dać się zaprosić do tej opowieści. W bliskości z bohaterami, w cichości narracji oraz w drobnych gestach odnajdziemy wiele siebie. Polecam każdemu, kto szuka literatury, która koi, skłania do myślenia i zostaje w sercu na dłużej, w której mamy możliwość zobaczyć samych siebie.
2025-10-04Book_, Kołobrzeg