Miłosne tajemnice - Quinn Julia

Miłość rodzi się w najróżniejszych konfiguracjach. Czasem trafia człowieka niczym grom z jasnego nieba, w momencie poznania drugiej osoby. Czasem rodzi się z zupełnie innych uczuć, nawet wzajemnej niechęci. Jednak bez względu na to jak się pojawia, najważniejszym jest, by w porę zorientować się, że to piękne i wyjątkowe uczucie warte jest walki. Penelope pogodziła się już z faktem, że zostanie starą panną i nawet ją to cieszy – na balach nie musi czekać na litość, by ktoś z nią zatańczył. Całkiem dobrze odnajduje się w swojej samotnej rzeczywistości, ma oddaną przyjaciółkę, a jej serce od lat i tak już jest zajęte – choć to beznadziejny przypadek. Bowiem Colin, zamiast ustatkowania się, ceni sobie podróże. Zresztą tak piękny i doskonale odnajdujący się w towarzystwie mężczyzna nigdy nie zwróciłby uwagi na cichą i wstydliwą Penelope. A może to nieprawda? „Miłosne tajemnice” to już czwarty powrót do londyńskiej socjety, który zawsze zapewnia mi niesłychaną przyjemność – i tak się stało również w przypadku tego tomu. Quinn nie traci w kolejnych częściach najważniejszych atutów, które zapewniły jej sukces serii Bridgerton – ostre, wnikliwe i angażujące pióro, dworskie intrygi, których nie sposób przewidzieć oraz niebanalny pomysł na ukazanie rodzącego się uczucia. Do tego każdą opowieścią jedynie wzmacnia miłość oddanych fanów serii do jedynej w swoim rodzaju rodziny Bridgerton, którą cechuje przywiązanie, wzajemne wsparcie i szereg życzliwości. W tej części dodatkowo wzburza emocje czytelników próbą odkrycia prawdziwej tożsamości Lady Whistledown, co napędza fabułę i podsyca ciekawość. Autorka oprócz pięknej historii miłosnej kreśli też ciekawe portrety psychologiczne bohaterów, ukazując jak ocenianie po pozorach może być bolesne i jak wiele ludzie potrafią kryć za przypiętymi im przez społeczeństwo łatkami. A najlepszą rekomendacją do całej serii niech będzie to, że nie przepadam za romansem historycznym, natomiast ten cykl znalazł specjalne miejsce w moim sercu i w każdej części z niechęcią docieram do słowa 'koniec'. Polecam ogromnie, bo to nie tylko przepiękne wydanie, ale i chwytająca za serce treść!