Koniec mapy - S.j. Lorenc

"- Moi drodzy, płyniemy (...) Nie mamy jedzenia, część z nas nie ma w co się ubrać. Również załoga nie jest kompletna i nie wiadomo, czy w ogóle jesteśmy w stanie prowadzić tak dużą jednostkę (...)." To miał być piękny, bezpieczny rejs. Tymczasem zmienił się w prawdziwy koszmar. Ósemka obcych sobie ludzi, wchodzi na pokład "Moskwy", by odbyć niezapomniany rejs w okolice Svalbardu. Już od samego początku, atmosfera między nimi jest gęsta i napięta. Każdy z uczestników ma coś za uszami. Każdy skrywa jakąś tajemnicę. Każdy przed czymś ucieka.. Lecz muszą się dogadywać. Wszak od teraz będą spędzać ze sobą dużo czasu i będą musieli wziąć odpowiedzialność za siebie nawzajem. Początkowa, nieśpieszna akcja nabiera tempa, gdy załoga "Moskwy" dociera do opuszczonego rosyjskiego miasteczka Pyramiden. To tam właśnie grupa naukowców prowadzi badania nad mikroorganizmami. Przez ich nieuwagę może dojść do tragicznych w skutkach wydarzeń. Niebezpieczne substancje mogą wywołać kolejną światową epidemię. Załoga statku postanawia współpracować z naukowcami i zapobiec tragedii. Czy im się to uda? Przyznam szczerze, że "Koniec mapy" to oryginalna powieść, która mnie całkowicie porwała. Akcja rozgrywa się na statku, co wzbudza ciekawość i z jeszcze większym zaangażowaniem śledzi się losy bohaterów. Niebezpieczeństwa, jakie czyhają na załogę oraz dzika przyroda potrafią wywołać całą gamę emocji. Fabuła poprowadzona z perspektywy każdego z bohaterów jest świetnym zabiegiem. Dzięki temu jeszcze bardziej można wczuć się w ich role, jeszcze bliżej można ich poznać. Emocjonalna. Nieprzewidywalna. Tragiczna w skutkach. Właśnie taka jest powieść "Koniec mapy"!