Niesamowita relacja z pierwszej wyprawy białego człowieka do samego czarnego serca Kraju Papuasów w latach 20. XX w.
*** Zbyt ostro wryły się w moją pamięć przeżycia w tej głębokiej wilgotnej dżungli i stoją mi przed oczyma łańcuchy górskie. Znowu widzę się otoczony przez nagich dzikusów, których baczne oczy śledzą mnie, czekając tylko na krótką chwilę roztargnienia, by mi cios zadać. Znowu spostrzegam czarne sylwetki przede mną na szlaku wyrastają jak spod ziemi, z napiętymi łukami, z podniesionymi dzidami...Taki jest już ów Kraj Papuasów. Kładzie on swe znamię na każdego, kto go odwiedzi. Niektórych uderza tylko jego malowniczość i ci są zachwyceni. Innym objawia się tam matka natura z najgorszej, z najbardziej okrutnej, krwiożerczej strony. Widzą ludożerców z ociekającymi krwią kłami, gotujących się do szturmu, przyczajonych do ataku, do siania śmierci i przelewu krwi, do sadystycznych saturnaliów. Przepada się za Krajem Papuasów, albo się go nienawidzi... ***
Istnieje u Papuasów prawo podsycające nieustanny mord. Zabrania ono młodzieńcowi żenić się, póki nie zdobędzie prawa do noszenia na głowie odznaki z piór, a zdobywa się je tylko przelaniem krwi ludzkiej. I pod tym względem dziki nie jest skrępowany w wyborze ofiary. Może być nią zarówno staruszka lub bezradne dziecko.