Opinia niepotwierdzona zakupem
Przypadki często niosą ze sobą ciekawe wydarzenia w życiu i jeszcze lepsze znajomości. Czy to kwestia losu, przeznaczenia, a może skomplikowanych ścieżek życia – każdy ma na to jakieś swoje tłumaczenie. Istotnym jest jednak dać szansę temu co przynosi nam kolejny dzień, bo może to zupełnie zmienić naszą codzienność- w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
Willa nie planowała szukania pracy, jednak perspektywa wakacji bez zajęcia nie jest dla niej. Choć pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny i nigdy nie odczuwała nacisków w jakiejkolwiek kwestii, ceni sobie niezależność. Trudno ją poskromić, ma intrygujący charakter, jest do bólu lojalna dla bliskich jej ludzi, zaraża uśmiechem i pozytywnym podejściem do życia, ale potrafi też dopiec, gdy sytuacja tego wymaga. Jej ognisty charakter z pewnością przyda jej się przy interakcjach z humorzastym mężczyzną…
Cade swoje życie poświęcił pracy na ranczu i opiece nad synem. Ma duże wsparcie w swojej rodzinie, jednak to on zawsze był tym, który opiekował się innymi i ten instynkt już w nim pozostał. Najstarszy z braci szybko wziął na barki wiele odpowiedzialności i upływ czasu tego nie zmienił, a Cade prawie wcale nie myśli o sobie i swoich potrzebach. Nie interesują go też żadne związki, jego serce już wystarczająco zostało pokiereszowane. I także przez to, jego nastawienie do ludzi jest dalekie od ideału, a on sam opryskliwy i niemiły. Ale nie ma przecież takich murów, których nie da się przebić, jeśli tylko się tego chce.
„Bez serca” to drugi tom serii Chestnut Springs zabierającego czytelnika na urocze ranczo rodziny Eaton. Silver jest mistrzynią kreowania małomiasteczkowych romansów i choć tworzy przecież przewidywalne pod względem zakończenia książki to dodaje im tak wiele uroku i emocji, że nie sposób im się oprzeć. W tej pozycji udało jej się także wykreować bohatera wręcz idealnego, który roztapia czytelnicze serca i jest jedyny w swoim rodzaju. Dynamika relacji Cadea i Willi jest świetna, pełna ognia już od samego początku, doprawiona humorem i iskrzącymi uczuciami, które niekoniecznie są mile widziane przez główne postaci. Ich związek rozwija się powoli, co jest dla mnie atutem, a późniejsze pikantne sceny nie przysłaniają fabuły. Dużym atutem tej opowieści jest syn Cadea – Luke, który rozjaśnia każdą scenę, w której się pojawia i jest naprawdę wyjątkowym, bardzo rezolutnym małym chłopcem, który bez wysiłku podbił moje serce. Całość czyta się jednym tchem, a małomiasteczkowy klimat dodaje historii uroku. Jeśli macie, więc ochotę na lżejszy, ale znakomicie napisany romans, z pewnością powinniście rozważyć tę pozycję, jak i całą serię.
2024-12-22Joanna, Wałbrzych