All the Lies - Rina Kent

Utrata pamięci to jedna z najgorszych rzeczy, jaka może się człowiekowi przytrafić. Tracimy własną tożsamość, musimy wierzyć wszystkim dokoła i na nich polegać, a sami czujemy się szalenie zagubieni. Bo choć czasem są w życiu chwile, że każdy chciałby zacząć wszystko z czystą kartą, to w praktyce okazuje się, że bycie dorosłym z amnezją wcale nie jest zbawienne. Reina budzi się w szpitalu i choć nie pamięta niczego z własnego życia to gdzieś wewnątrz ma poczucie tego, że coś jest wysoce nie w porządku – i nie chodzi wcale o jej samopoczucie, choć to też nie należy do najlepszych. Pomimo młodego wieku ma narzeczonego, który delikatnie mówiąc nie pała do niej sympatią. Okazuje się, że w szkole jest królową, jednak nie cieszy się najlepszą opinią, bo jest zimna, wyrachowana, mściwa, a ludzi traktuje szalenie źle. Kiedyś zachowywała się niczym robot i nigdy nie pokazywała emocji, a przynajmniej tak mówią. Twierdzą również, że została na tym świecie sama już jakiś czas temu. I podobno podczas jej wypadku stało się coś strasznego, co stawia ją w świetle podejrzeń. Ale co jest prawdą w świecie, w którym próbuje się odnaleźć? Dlaczego ciągle czuje, że nie potrafi zachowywać się tak, jakby oczekiwali jej znajomi? I w końcu – kto czyha na jej życie? Pytania się mnożą, a Reina nadal nie może sobie niczego przypomnieć. „All the Lies” to krótka książka, nad czym ubolewam, bo śmiało mogłaby zostać wydana jako powieść jednotomowa, a jednak przyjdzie mi z niecierpliwością czekać na dalszy ciąg historii. Choć z nurtem new adult nie zawsze mi po drodze to tutaj dość mocno zaangażowały mnie dramaty młodych ludzi, ich bezwzględny, pełen okrucieństwa i sztuczności świat oraz stos tajemnic, które się z nim wiążą. To moje pierwsze spotkanie z twórczością Kent i muszę przyznać, że nie pisze jakoś wybitnie, a jednak potrafi stworzyć taką fabułę, od której trudno się oderwać i chce się poznawać dalsze losy postaci. Bohaterowie są tu wykreowani świetnie, wszelkie postaci z życia Reiny nie są jednowymiarowe, jest w nich wiele odcieni szarości, a skomplikowane charaktery sprawiają, że trudno przewidzieć ich dalsze kroki. Jeśli chodzi o samo życie Reiny, to jestem przekonana, że wiem, dlaczego czuje się tak nieswojo we własnej skórze, nie wiem natomiast, co się wydarzyło w jej przeszłości i doprowadziło ją do sytuacji, w jakiej się znajduje i tyle mi wystarczy, by sięgnąć po kolejny tom. W tej książce jest mrocznie, jest tajemniczo, bywają momenty przesycone erotyzmem, jednak nie odczułam nadmiaru żadnego z tych wątków. Świat, do którego zabiera nas Kent nie należy do najprzyjemniejszych ani łatwych w odbiorze, a jednak wciąga i chce się poznać jego sekrety. Polecam!