Opinia niepotwierdzona zakupem
Przeczytałam w swoim niekrótkim już życiu naprawdę sporo książek i z twórczością Iwony Kienzler miałam styczność kilka razy, że wspomnę te ostatnie: „Wszystkie żony Henryka VIII” oraz „Karol III. Król ekscentryk”. Jak widać często sięgałam po biografie, ale skupiałam się na życiu całkiem różnym od mojego. Przenosiłam się do tzw. lepszego świata.
Iwona Kienzler jest autorką ponad 80 książek/publikacji non fiction, większości z zakresu historii. To właśnie historia pasjonuje ją najbardziej, a zwłaszcza rola kobiet i ich wpływ na losy i decyzje mężczyzn będących u władzy. Ale tym razem bohaterem biografii przez nią napisanej nie będzie białogłowa, ale jeden z najbardziej rozpoznawalnych lekarzy na świecie. I choć od dawna nie żyje, to wywarł wielki wpływ na wiele dziedzin, które zmieniły sposób myślenia o ludzkim umyśle i zachowaniu.
Zygmunt Freud, bo o nim mowa, austriacki lekarz żydowskiego pochodzenia, neurolog i psycholog; zasłynął jako twórca teorii głębi oraz psychoanalizy. Urodzony „w czepku”, więc od tego momentu wróżono mu wielkie czyny. Największą jego zwolenniczką i zarazem osobą, która pokładała w nim olbrzymie nadzieje była jego matka, z którą łączyła go bardzo silna więź. No i trzeba przyznać, że nie zawiódł matczynej wiary.
„Freud. Miłość i psychoanaliza” to kolejna bardzo interesująca biografia, obszerna i szczegółowa, a co najważniejsze nie stanowiąca laurki pochwalnej dla geniuszu jej bohatera. Kienzler, owszem, pochyla się nad dokonaniami Freuda, ale ze szczerością opisuje także jego porażki, które za życia psychologa były skrywane przez jego córkę, Annę (która notabene poszła w ślady sławnego ojca).
Biografia Kienzler bardzo dobrze opisuje relacje Zygmunta z rodzina, ale także z przyjaciółmi. Nie omija romansów oraz miłości, w tym tej największej, z którą przeżył ponad 50. lat i doczekał szóstki dzieci, Marty Bernays. Autorka pokazuje, jak odkrycia Freuda wpłynęły na różne dziedziny nauki i sztuki oraz w jaki sposób je interpretowano i przekształcano. Przedstawia również to, jakie trudności spotykał na swej drodze uczony podczas rozwoju sławnych dzisiaj teorii. Niestety wówczas nie tak były odbierane. Ciągle zarzucano mu nadmierny nacisk, który kładł na seksualność w swoich pracach i teoriach.
Sama postać Zygmunta Freuda – i o tym również wspomina autorka – do dziś może budzić pewne kontrowersje i zastrzeżenia oraz dzielić ludzi na jego wyznawców i przeciwników.
Można gdybać, bo w końcu nikt z nas żyjących obecnie nie znał Freuda osobiście, czy faktycznie był zarozumialcem, za jakiego mieli go niektórzy, mizoginem, szarlatanem, a może po prostu był opętany seksem (bo i do takiego wniosku można dojść, nie tylko po lekturze tej biografii). Jednak jest jeszcze jedna teoria, którą szerzą zwolennicy Freuda i jego teorii – taka, że był wizjonerem wyprzedzającym swoje czasy. I chyba ja osobiście byłabym skłonna przychylić się do tej drugiej, choć szczerze powiem, że to opętanie seksem jakoś dziwnie do mnie przemawia.
Zygmunt Freud wyprzedził swoje czasy. Był pionierem w wielu sferach psychologii i psychiatrii – nieświadomość; mechanizmy obronne; rozwój psychoseksualny; interpretacja snów. Wprowadził koncepcje rewolucyjne w jego czasach, a które i dzisiaj nadal mają wpływ na psychologię. Niektóre z jego teorii zmieniły sposób myślenia o ludzkim zachowaniu i umyśle. I chociaż wiele teorii Freuda zaktualizowano to jego wpływ na psychiatrię i psychologię jest niemierzalny.