Opinia niepotwierdzona zakupem
Kopciuszek rozbudził w dziewczynkach już od najmłodszych lat nadzieję. Na to, że nawet pomimo kiepskiego startu w życiu karta może się odwrócić. Że książę czasem naprawdę pojawia się na naszej ścieżce i niczym za pomocą czarodziejskiej różdżki ściąga z barków wszelkie problemy. Ale życie to przecież nie jest bajka. Książę nie istnieje, rumak ugrzązł gdzieś w błocie, a szara rzeczywistość przytłacza dzień po dniu. A może mimo wszystko nie warto tracić dziecięcych nadziei?
Zach Sun to potężny mężczyzna, członek elity, biznesmen z krwi i kości. Nie dla niego jakiekolwiek emocje, wydaje się być niewzruszonym człowiekiem, który z satysfakcją przejmuje kolejne firmy, nie mając nawet pojęcia o jakichkolwiek wyrzutach sumienia. Nie zawsze taki był, jednak utrata ojca w tragicznych okolicznościach stworzyła z niego wręcz robota, który skrywa wiele tajemnic. Liczy się dla niego jedynie matka i chcąc się jej podporządkować zgadza się na małżeństwo, które ma być kolejną transakcją biznesową. Ale los ma zamiar go zaskoczyć.
Farrow mieszka z macochą i przyrodnimi siostrami. Po śmierci ojca została z nimi, by powalczyć o rodzinne dziedzictwo, niestety przy okazji stała się ich popychadłem, kucharką, sprzątaczką i usługującą. Choć nienawiść między kobietami jest obopólna, to Farrow wie, że musi zacisnąć zęby by zrealizować swój plan. Kiedyś odnosiła sukcesy w szermierce, obecnie może mieć problem by wrócić na szczyt, i to nie z uwagi na słabą formę. Majątek jej ojca i wszelkie pamiątki po nim zostały sprzedane i tej młodej, walecznej dziewczynie nie pozostało w zasadzie nic, oprócz nadziei. Jednak to właśnie rodzinne artefakty doprowadzą ją do jej anioła, w pięknej i nęcącej skórze diabła.
„My Dark Desire” to kolejna książka duetu, który skradł moje serce i jeśli chodzi o zgranie się, pomysłowość, lekkość piór i niezwykłość prezentowanych historii, są u mnie na szczycie ulubionych. L.J. Shen i Parker S. Huntington znowu to zrobiły! Wykreowały bohaterów z sekretami, zaplątanych w przeszłość niczym w najbardziej zawiłą pajęczynę, walczących z własnymi traumami, nadziejami, które w nich umarły i stratą, której nigdy do końca nie przerobili, a jednak silnych, choć może nie dlatego, że tacy się urodzili, a dlatego, że takimi stworzył ich świat, w którym przyszło im żyć. W samej opowieści bywa namiętnie, dzięki buzującemu pożądaniu Zacha i Fae, bywa śmiesznie, głównie dzięki ich przyjaciołom, ale też potyczkom słownym głównych postaci, bywa wzruszająco, w końcu odbywamy z nimi podróż w głąb ich skomplikowanych dusz i wszystkie te elementy są idealnie skomponowane, nie ma przesytu nimi, a żaden element książki nie jest niepotrzebny. Droga Zacha i Farrow ku wspólnej przyszłości nie jest łatwa, zwłaszcza że wokół nich nieustannie pną się niczym bluszcz kolejne intrygi, sekrety oraz ich własna nieufność i nieustępliwość. Za sprawą wszystkich postaci, także tych pobocznych, które, nawiasem mówiąc, są świetnie wykreowane i uświetniają fabułę, Autorki pokazują, że prawdziwą rodzinę niekoniecznie muszą łączyć więzy krwi, ją można sobie wybrać. Ukazują także to, co naprawdę w życiu się liczy i jak uczucia, wzajemne wsparcie i oddanie drugiemu człowiekowi mogą zaleczyć wiele ran, głównie tych niewidocznych dla oczu. A całość okraszona jest wspaniałą narracją, genialnymi dialogami, ciekawymi wzmiankami dotyczącymi kultury azjatyckiej oraz mnóstwem tematów, które skłaniają do refleksji. Ogromnie polecam!
2024-09-29Joanna, Wałbrzych