Opinia niepotwierdzona zakupem
"(...) - A my gdzie niby jesteśmy?
(...)
- My na księżycu.
- Podoba mi się, jak to brzmi.
- Taka prawda. Nie czujesz tego w tej chwili?
- Czuję - przyznałam cichutko. - Czuję się, jakbym była na księżycu."
Jaka książka Was ostatnio oczarowała?
Ohh ostatnio w moje ręce trafiają same perełki.
A "My na księżycu" jest jedną z nich.
Ta książka totalnie przeczołgała mnie emocjonalnie.
Wielokrotnie złamała moje serce i wielokrotnie posklejała je na nowo.
Ukazała piękną, trwającą długie lata przyjaźń, która stała się fundamentem rodzącej się miłości.
Miłości dwóch tak bardzo różnych od siebie ludzi.
Miłości, która została wystawiona na wiele prób.
Miłości niezwykłej, która ma swoje korzenie w zwykłym przypadku, w ulotnej chwili, wspomnieniu.
Ginger ma plany na stabilną przyszłość.
Musi tylko skończyć studia.
Praca w rodzinnej firmie już na nią czeka,
tak samo jak ślub z chłopakiem, z którym spotykała się już od pięciu lat i była pewna, że spędzi z nim całe życie.
Niestety los ma wobec niej inne plany. A to, co miała za pewność rozpadło się niczym domek z kart.
Po rozstaniu z chłopakiem, pod wpływem chwili, postanawia wyjechać do Paryża.
Tutaj poznaje Rhysa.
Spędza z nim miłe chwile, które odrywają ją od codzienności i bólu złamanego serca.
Chłopak zapraaza ją do swojego mieszkania, gdzie wpatrując się w księżyc świecący na paryskim niebie, obiecują sobie, że niezależnie od tego, w jakim miejscu będą się znajdować, zawsze będą właśnie na tym księżycu.
Po tej magicznej nocy, nawiązuje się między nimi przyjaźń, którą postanawiają pielęgnować.
Chociaż wiedzą, że raczej już nigdy więcej się nie spotkają, wszak dzieli ich tysiące kilometrów, to obiecują pisać do siebie maile.
Te wiadomości przyciągają ich do siebie.
Sprawiają, że zaczyna między nimi iskrzyć.
Ginger jednak potrzebuje stabilnego lądu. Bezpiecznych ramion, w których będzie mogła czuć się bezpiecznie.
Potrzebuje ciepła, miłości, zrozumienia i domu, który będzie jej opoką, jej przystanią.
Tymczasem Rhys nie może jej tego dać.
On jest niebieskim ptakiem. Kocha wolność, jaką dają podróże po całym świecie i dobrą zabawę.
Nie wyobraża sobie, że mógłby osiąść w jednym miejscu i wieść stabilne, zbyt banalne jak dla niego życie...
"My na księżycu" to książka pełna kontrastów. Nasączona została emocjami, które wyzierają z każdej ze stron, i które sprawiają, że nie sposób oderwać się od lektury.
Udowadnia, że ludzie, których spotykamy przez zupełny przypadek, zostają w naszym życiu na zawsze.
Że nie liczy się to, co nas dzieli, lecz to, co łączy.
Że kilometry nie są przeszkodą w budowaniu przyjaźni.
Że nie da się oszukać przeznaczenia.
Niezwykle piękna, niezwykle życiowa, niezwykle wzruszająca i skłaniająca do refleksji.
Z cytatami z "Małego księcia", które nadają jej jeszcze większego wydźwięku i uroku.
Polecam