Blankets w.4 - Craig Thompson

Blankets to komiks, o którym wiele czytałem ale przeczytanie którego zajęło mi sporo czasu. I nie mówię tu o tych 600 stronach tylko o fakcie, że jakoś zawsze było coś „ciekawszego” do skonsumowania. Moim zdaniem samo słowo komiks nie oddaje też czym jest ta lektura. Tu zdecydowanie bardziej pasuje powieść graficzna bo Blankets to powieść właśnie. Autobiograficzna powieść, która z jednej strony jest bardzo pospolita i nie wyróżnia się specjalnie na tle zwykłych życiowych historii a z drugiej strony dzięki temu bardzo łatwo się z nią utożsamić i przejrzeć jak w lustrze. Muszę przyznać, że nie do końca jeszcze rozumiem fenomenu tej prostej historii. Może zyskała całe to uznanie bo sobie tak po prostu płynie i nie próbuje być moralizatorska, sprytna, zaskakująca czy mądra. Nie ma twistów, nie odkrywa zmieniających życie prawd o otaczającym na świecie. Po prostu się dzieje i albo jesteśmy w stanie dojrzeć skrawki własnych doświadczeń w przeżyciach autora albo nie. Albo nas momentami rozbawi i pozwoli powrócić do dawnych wspomnieć albo zostawi kompletnie obojętnych. Ja w sumie widziałem część siebie we wszystkich trzech odnogach opowiadanej historii. Relacja z młodszym bratem była dokładnie tym samym co sam mógłbym opisać. Choć nie przeżyłem osobiście zabawy po której bohaterowie musieli brać przymusowy prysznic. Pierwsza poważna, nastoletnia miłość, towarzyszące jej uczucia i wypowiadane słowa. Wszystko to mogę bez problemu odkopać w swoich doświadczeniach. Poruszona kwestia religii jest bardzo osobista i prawdziwa, bardzo amerykańska. Tu też mogę odnieść się do osobistych przeżyć związanych z życiem w amerykańskiej, katolickiej rodzinie. Może stąd ten fenomen. To taki czarno biały wyzwalacz wspomnień. I jak trafi na podatny grunt to wyzwoli jednocześnie pozytywne emocje. Nie żałuję, że w końcu Blankets zniknęło mojej z listy oczekujących ale jednocześnie rozumiem, że dla niektórych lektura zakończy się wzruszeniem ramion i niczym więcej. Rysunki są specyficzne, jakby autor po części jeszcze uczył się rysować (i trochę tak było). Ogólnie przypadły mi do gustu ale odnosiłem wrażenie, że przyglądamy się procesowi ewolucji rysownika. Że to jeszcze nie jest skończony proces. Niemniej jednak znajdziemy tam więcej niż kilka pięknych kompozycji. Moja ulubiona załączona. Jak dla mnie Daytripper plasuje się wyżej ale Blankets zostaje w kolekcji. Za taką cenę, tak wydane. Warto, kiedyś jeszcze raz przeczytam bujając się w fotelu. P.S. Co ciekawe, Blankets od sierpnia 2024 jest zakazany w publicznych szkołach/bibliotekach w Utah. Hmmm?

"Blankets" to kolejny genialny komiks autorstwa Craiga Thompsona, który głęboko poruszająco opowiada historię dzieciństwa autora, jego pierwszej miłości oraz wiary religijnej. Jest to akurat edycja poszerzona, z okazji 20-lecia tytułu. Ten komiks jest naprawdę super, a chyba najbardziej zaimponował mi swoją objętością, bo ma aż 600 stron i waży ponad kilogram… : P Uważam, że Thompson mistrzowsko połączył osobistą narrację z wyjątkowymi rysunkami, tworząc komiks, który nie tylko angażuje emocjonalnie, ale i zmusza do refleksji nad naturą miłości, wiary i dorastania. Komiks ten stał się tak naprawdę klasykiem gatunku nie tylko ze względu na swoją objętość, ale przede wszystkim dzięki głębokim emocjom i uniwersalnym tematom, które dotykają czytelników niezależnie od ich własnych doświadczeń życiowych. Thompson zdobył liczne nagrody i uznanie krytyków za swoje dzieło, które po latach nadal pozostaje inspirującą i poruszającą lekturą. Za każdym razem jak czytam ten komiks to mnie porusza już od pierwszych stron. Naprawdę - G E N I A L N E! Polecam.