Opinia niepotwierdzona zakupem
Gdybym zadała pytanie: czy znacie Norę Roberts? - to chyba popełniłabym nietakt. Trudno nie znać pisarki, która z powodzeniem pisze książki od 1981 roku. Choć czytam dłużej, to jakoś nigdy nie było mi po drodze z tą amerykańską pisarką. Zawsze mi się kojarzyła z romansami, po które sięgam niezmiernie rzadko. Jednak niesłusznie, ponieważ jej książki to połączenie wyżej wspomnianego z sensacją, przygodą i obyczajem – a to już zmienia postać rzeczy. Gdy zaproponowano mi „Tożsamość”, książkę najbardziej chyba odbiegającą od romansu, to bez zastanowienia się zgodziłam. No i w końcu pierwszy raz, po tylu latach, Nora Roberts zagościła u mnie.
„Tożsamość” to dobrze napisany thriller, choć oczywiście nie jest to tylko jeden gatunek, a wielogatunkowy tygiel, bo nie zabrakło, jak przystało na królową romansu, tego gatunku, jest też nieźle poprowadzony wątek obyczajowy i kryminalny. Ponieważ książka jest grubaskiem (ponad 600 stron) nie spodziewajcie się akcji gnającej do przodu w zastraszającym tempie; jest balans. Wszystko jest wyważone, mamy czas aby się zapoznać z bohaterami, rozeznać w sytuacji, ale nie znużyć.
Morgan Albright jest bohaterką tego thrillera. Po poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi, chyba w końcu je znalazła. Przeprowadza się w okolice Baltimore, gdzie kupuje niewielki domek. Mieszka w nim z współlokatorką i przyjaciółką, Niną. Pracuje jako barmanka i lubi tę pracę. Szczerze Wam powiem, że polubiłam Morgan i myślę, że Wy również byście ją polubili.
W barze młoda kobieta poznaje mężczyznę, który robi na niej wrażenie na tyle duże, że po dwóch spotkaniach zaprasza go na kolację do domu. Bardzo chciała sobie ułożyć życie… niestety.
Po powrocie z pracy zastaje dom po kradzieży, a jej przyjaciółka Nina nie żyje. Bardzo szybko dowiaduje się, że mężczyzna, którego poznała jako Luke’a, to faktycznie kto inny – oszust, morderca, złodziej… złodziej tożsamości. Ale na tym nie koniec. W sumie to dopiero początek całej historii. I mogę szczerze napisać w tym momencie, że mimo tego niespiesznego tempa, w jakiś całkiem niezrozumiały dla mnie sposób, nie ma się ochoty na odłożenie tej książki. A raczej bardzo chciałoby się przekonać, jak skończy się snuta przez Norę Roberts opowieść i jaki finał będzie miała „przygoda” Morgan.
„Tożsamość” to nie taki sobie byle jaki, pierwszy lepszy z brzegu thriller. To wciągająca powieść, która pokazuje jaka jest wytrzymałość człowieka i jaka potrafi być siła kobiety, jej zdecydowanie, walka o swoje, zdeterminowanie.
Można by się pokusić o zdanie: ile razu można zaczynać od nowa? Jak zauważycie po Morgan, można. Można stracić wiele, można stracić prawie wszystko; wstać, otrzepać się, podnieść wysoko głowę i starać się z całych sił znów nie upaść. Tak jak Morgan.