Kryształowe serca - Beata Majewska

Polecam.

„Moja dusza nie mieści się w piersiach. Rozsadza mnie szczęście.” Czytając książki od Pani Beaty mam wrażenie, że każda kolejna, którą czytam jest lepsza od poprzednich. Autorka ma świetny styl, a przede wszystkim lubi różnorodność. Pozwoliła nam poznać inne kultury. Przeniosła w niesamowity świat miłości, władzy i mafii w różnej odsłonie. Ale w książce „Kryształowe serca” zrobiła to bardzo wyjątkowo. Fabiana była, jak każda młoda kobieta. Wiodła bardzo spokojne życie, w który nie działo się za wiele. Można wręcz opisać, że było ono nudne. Praca fotomodelki, studia, a także ogrom problemów finansowych, które nie dawały dziewczynie spokojnie spać. Zwłaszcza, gdy u boku miało się mężczyznę, który był niczym „francuski piesek”. Twierdzący, że to on miał być dla pracy, a nie ona dla niego. Brak funduszy i wsparcia coraz bardziej irytowało Fabianę, ale co miała zrobić, kiedy jej serce należało właśnie do Tymona? Choć dziewczyna niejeden raz rzucała w myślach obelgi w jego kierunku, to wciąż była i nie odtrącała… i kochała. Lecz czasami przelewa się goryczy czara, a jeden krok w złą stronę może zaburzyć cały idealny świat. Zamek z kart, który zdmuchnięty przez wiatr może zniknąć w mig… Czy mając rozsypaną talię, Fabianie udało się postawić nowy zamek? Taki, który stał się jej przystanią? A zwłaszcza, kiedy u jej boku pojawił się Karim? Karim był szefem, który wszystko musiał utrzymywać w nieskazitelnym ładzie. Nie mógł pozwolić sobie na chwilę słabości, dlatego też był człowiekiem o twardym charakterze. A przynajmniej tak wydawało się Fabianie, która przebywała u niego wbrew własnej woli. Lecz tylko jej zdołało się dotrzeć do jego serca. Serca, które być może było kruche jak kryształ. Brzmi znajomo, prawda? Zwykła dziewczyna, która spotyka w swym życiu wiele złego. Mężczyzna, który z jakiejś przyczyny postanawia zamknąć ją w swoim zamczysku, a później tajemnica, która wychodzi na jaw… Tak, znajome, ale zaufajcie mi! Takiej odsłony mafijnego romansu jeszcze nigdy nie czytałyście. I ten obrót sprawy! Autorka zawsze zaczyna po cichu, skrada się, jak myszka, powoli dodaje nam trochę pikanterii, aby nie było nudno i zawsze zrzuca jakąś bombę. Tym razem była ona ogromna! Naprawdę, wbiło mnie w siedzenie. Od początku snułam sobie jakąś teorię, przyznam, iż trochę doszukiwałam się schematu, który już miałam okazję czytać, ale nieee. Pani Beata po raz kolejny pokazała, że będąc pisarką można tworzyć na wiele sposobów. Można użyć popularnego wątku i opisać go na swój własny sposób, aby powstało coś niesamowitego. I ta historia taka właśnie jest! Niesamowita. Czy polecam? Oczywiście!

Miałam już przyjemność poznać pióro autorki, które zyskało moją sympatię więc bez wahania sięgnęłam po „Kryształowe serca”, ciekawa jakie uczucia wzbudzi we mnie ta pozycja. Fabiana to młoda studentka, która zarabia na fotomodelingu. Pierwsze ciekawe kontrakty pozwalają jej na skromne życie. Z pewnością byłoby łatwiej, gdyby finansów nie nadszarpywał Tymon, mający problemy z hazardem chłopak dziewczyny. Dochodzi do między nimi do ostrej kłótni, która kończy się dla niej koszmarem, jakiego nigdy by się nie spodziewała. Problemy finansowe mężczyzny, odrzucony kontrakt wyjazdowy w Rosji są tylko wierzchołkiem góry problemów, które spadają na dziewczynę. Najgorszym jednak co mogło ją spotkać jest porwanie Fabiany. Świat, w którym od tej pory się znajdzie będzie dla niej całkiem nowy, Postawi przed nią wiele pytań. Pierwszym będzie, dlaczego znalazła się na Lazurowym Wybrzeżu? Fabuła jest bardzo dokładnie przemyślana, dosłownie od „a” do „z”. Znajdziecie w niej kilka różnych wątków, które początkowo wydają się nie powiązane ze sobą. Jednak z czasem wszystkie łączą się w misternie zaplanowaną całość. Autorka wyprowadza czytelnika w pole podsuwając mu pod nos rozwiązania, nasuwając wnioski, aby zaskoczyć go w całkowicie odmiennym finale. Nie zabrakło mi w czasie lektury emocji. Niejednokrotnie żal chwytał mnie za serce a wzruszenie ściskało gardło. Napięcie rosło z każdym czytanym rozdziałem a zwroty akcji przyspieszały bicie serca i podnosiły poziom adrenaliny. Sceny zbliżeń podkręcają atmosferę, są napisane ze smakiem a ich ilość wywarzona i nie przyćmiewa całości. Bohaterowie są świetnie wykreowani. Każdy z nich ma swoją historię i na swoich barkach nosi doświadczenie, które naznaczyło ich do końca życia. Są silni i nie poddają się bez walki. Relacja między Fabianą a Karimem jest trudna. Rozpoczyna się porwaniem, które pozostawia kobietę bez jakichkolwiek wyjaśnień. Bardzo podobało mi się, że rozwijała się ona stopniowo, bohaterowie poznawali się, stawiali kolejne, wywarzone kroki. „Kryształowe serca” to powieść, która z pewnością Was zaskoczy, oczaruje ilością wrażeń i emocji. Nie będziecie się przy niej nudzić, ale i nie przesyci Was mnogością bodźców – wszystkiego jest tu w sam raz, aby zaspokoić czytelnika. Nie pozostaje mi nic innego, aby zachęcić Was do sięgnięcia po nią.