Te ulotne wiersze to często zamknięta w słowa chwila. Próba zapisania olśnienia. Zachwytu. Szczęścia. I pogłębionej refleksji. Bo przecież każde miejsce - nawet najbardziej nasze - ma swoją historię. Jak pełna starych i nowych historii Ustka, w tle których szumi wciąż to samo morze i zawsze - jakby w pośpiechu - zachodzi słońce.
Obraz kurortu po sezonie - gdy cisza i spokój, i spokojna pewność, że znów w przyszłym roku latem... Może już inna moda niż dzisiejsze "umundurowanie modne i markowe", ale te same "ławice dat" - wciąż uzupełniane o nowe; zapewne dotyczące wielkiej historii z naszego zwyczajnego życia.
Liczy się tu i teraz. Dotknięcie, spostrzeżenie, nazwanie. Ten zmierzch. Te falochrony. Ten brzeg. Ta opowieść.
Umiejętność słuchania i zapisywania siebie. I innych. I najciekawszych z dialogów - wierszy Bożeny Boby - Dygi i obrazów Jadwigi Żołyniak - w którym zawarły one opowieśc o tym, że warto być i cieszyć się chwilą, "nim fale na/zmyją".
Dorota Koman