Skowyt - Maciej Kaźmierczak

Komisarz Foks powraca i tym razem musi zmierzyć się z wyjątkowo bezwzględnym mordercą, któremu nie wystarcza samo zabijanie- on kolekcjonuje ciała. Niestety, nie pomaga mu w tym pogoda- obfite opady śniegu paraliżują całe miasto. W tym samym czasie prokurator Eliza Kowalczyk pracuje nad sprawą brutalnych pobić, których ofiarami są przypadkowi ludzie. Ale czy na pewno? Okazuje się, że może być ona powiązana ze śledztwem Foksa. Mimo, iż bohaterowie nie pałają do siebie sympatią, postanawiają połączyć siły, aby znaleźć sprawcę lub sprawców. Kiedy zbliżają się do prawdy, ich życie staje się coraz bardziej zagrożone, ponieważ psychopata nie cofnie się przed niczym, żeby zrealizować swój plan. Tymczasem niedaleko Warszawy znajduje się miejsce, gdzie nocą po okolicy niesie się straszny skowyt. Czy śledczy przerwą ten koszmar i odkryją kto zabija z takim okrucieństwem? Druga odsłona kryminałów z komisarzem Foksem nie zawiodła mnie. Cały czas coś się działo, a z rozdziału na rozdział tempo coraz bardziej przyspieszało. Nic tutaj nie było dziełem przypadku, każdy wątek miał logiczne wyjaśnienie. Cieszę się, ze Autor wplótł w fabułę co nieco prywatnych relacji Roberta, liczę, że w kolejnym tomie jeszcze mnie czymś zaskoczy. Rozwiązanie całej zagadki miało sens i nie było naciągane. Czekam z niecierpliwością na więcej i polecam lekturę miłośnikom gatunku.